Spółdzielniom socjalnym w Świętochłowicach grozi upadłość
24-01-2022

Czy Prezydent Beger weźmie odpowiedzialność jeśli dojdzie do upadku spółdzielni socjalnych, utraty pracy przez ludzi i zwrotu pieniędzy?

 
 

Wielkie wyzwanie jakim było powołanie 3 spółdzielni socjalnych, potrzebowało przede wszystkim dobrej woli wśród odpowiedzialnych osób za projekt i  potrzebowało dojrzałości samorządowej. Jak widać po dzisiejszym dniu Daniel Beger potrafi tylko szukać winnych tam gdzie są problemy, za które sam jest odpowiedzialny zamiast pracować zespołowo nad ich rozwiązywaniem. Natomiast to, kto winny jest trudnej sytuacji spółdzielni socjalnych zapewne oceni już inny organ. W artykule dość łagodnie opisano sytuację w spółdzielniach. Zaręczam, że poziom emocji i desperacji tych ludzi jest krytyczny. Najmniej zainteresowania ze wszystkich osób, które uczestniczyły i uczestniczą w temacie spółdzielni socjalnych wykazał Beger.

Cytat z artykułu na portalu NGS24.pl (link w oryginale: https://www.ngs24.pl/spoldzielnie-socjalne-w-swietochlowicach-mialo-byc-pieknie-a-grozi-im-upadlosc):

Już na przełomie kwietnia i maja 2021 roku w jednym z pism, jakie Adam Trzebinczyk skierował do prezydenta wskazywał, że decyzja o powołaniu spółdzielni była wspólną decyzją prezydenta miasta, jego zastępców oraz prezesów spółek należących do miasta. Jedna z tych spółek (Miejskie Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych) poręczyła dotacje w wysokości ponad 1 mln zł, jaką spółdzielnie otrzymały na swoje otwarcie z Ośrodka Wsparcia Ekonomii Społecznej w Katowicach. Jeśli dojdzie do zamknięcia spółdzielni, to właśnie MPUK będzie musiał tę dotację zwrócić, co może mieć wpływ na sytuację finansową firmy.

Przy powoływaniu spółdzielni ustalono, że aby mogły działać i utrzymać płynność finansową, powinny otrzymywać od miasta zlecenia o wartości 20-30 tys. zł miesięcznie. Wiceprezydent Trzebinczyk już wtedy wskazywał na problem z porozumieniem w tym zakresie z zarządami miejskich spółek. Zwrócił się więc na piśmie do prezydenta Begera o podjęcie działań, które przyspieszą te działania. Do prezydenta wpływały także pisma z samych spółdzielni, w których uprzedzano, że o tym, co się dzieje poinformowana zostanie opinia publiczna i radni, zaś same spółdzielnie zostaną postawione w stan upadłości.

Zapowiadano protest przed Urzędem Miejskim i zgłoszenie sprawy donatorowi. Zamierzano sprawę pokazać m.in. władzom województwa, natomiast prezydentowi i gminie zarzucono brak reakcji na zgłaszane problemy i niezbędnych działań ratunkowych. Tuż po tym podjęto rozmowy z zarządami spółdzielni i wydawało się, że jest szansa na wyjście z impasu. Do tej pory jednak niewiele się zmieniło.

Nawigacja

Adam Trzebinczyk